Już od 2006 roku grupa Ipsos prowadzi badania dotyczące zmian w zwyczajach żywieniowych Polaków, ich stosunku do wagi, zdrowia oraz wagi i odżywiania dzieci. Ostatni pomiar został przeprowadzony w lipcu 2012 r.
Oto kilka wniosków z badań IPSOS:
- 75 proc. polskich rodziców deklaruje, że przykłada olbrzymią wagę do odżywiania dzieci, ale w większości nie przygotowuje
dla nich specjalnej diety. - 56 proc. rodziców dzieci w wieku 3-8 lat i 79 proc. rodziców dzieci w wieku 9-14 lat twierdzi, że dzieci najczęściej zjadają takie posiłki jak dorośli.
- Dzieci samodzielnie decydują o wielkości posiłków – jedzą „tyle, ich chcą” oraz „tyle, ile im potrzeba”.
- W przypadku młodszych dzieci (3-8 lat) przede wszystkim rodzice decydują, co powinno się znaleźć w diecie, a w przypadku starszych (9-14 lat) – aż 2/3 rodziców zgadza się na wybór dziecka przynajmniej w połowie sytuacji.
- Polscy rodzice w większości opowiadają się za tradycyjnymi metodami żywienia dzieci. Zwłaszcza rodzice dzieci młodszych wybierają sprawdzonych producentów żywności.
- Dorośli zachęcają dzieci do poznawania nowych potraw i produktów, a ponad połowa rodziców często sięga po nowe produkty dla dzieci i stara się podążać za trendami w ich żywieniu. Ponadto połowa rodziców dzieci młodszych (do 8 lat) zwraca uwagę na reklamy produktów żywnościowych dla dzieci.
- Prawie wszyscy rodzice (96 proc.) uważają, że ich dzieci jedzą regularnie 3 posiłki dziennie. 75 proc. twierdzi, że dzieci jedzą także drugie śniadanie, a 40 proc. – że także przekąskę między obiadem a kolacją.
- 2/3 dzieci w wieku 9-14 lat kupuje samodzielnie przekąski. Najczęściej wybierają: batony i wafle, świeże owoce, drożdżówki, soki owocowe i nektary.

CERTYFIKAT EUROPEJSKIEGO TOWARZYSTWA BADAŃ NAD OTYŁOŚCIĄ
14 proc. dzieci w wieku przedszkolnym i szkolnym w Polsce zmaga się
z otyłością i nadwagą. W 99 proc. to efekt złej diety - podaje kierownik Kliniki Pediatrii, Endokrynologii i Diabetologii Dziecięcej Śląskiego Uniwersytetu Medycznego prof. Ewa Małecka-Tendera.
Kierowany przez prof. Ewę Małecką-Tenderę ośrodek, działający
w ramach Górnośląskiego Centrum Zdrowia Dziecka w Katowicach, otrzymał właśnie prestiżowy certyfikat Europejskiego Towarzystwa Badań nad Otyłością (EASO), który przyznano dotąd zaledwie ponad 20 ośrodkom w całej Europie.
Certyfikat potwierdza nasze umiejętności w zmaganiu się z problemem otyłości dziecięcej. Celowo unikam słowa leczenie, bo leczenie otyłości jest sprawą rodziny i pacjenta, lekarz jest tyko asystentem i doradcą. Certyfikat potwierdza, że jesteśmy tym właściwym asystentem
i doradcą, i że mamy możliwości prowadzenia poradnictwa - powiedziała w piątek (7 grudnia) prof. Małecka-Tendera.
Aby uzyskać nadawany na dwa lata certyfikat, placówka musiała m.in. wykazać, że problemem otyłości zajmuje się multidyscyplinarnie.
Pracę ośrodka z certyfikatem kontrolują później audytorzy z EASO.

PRZYCZYNY OTYŁOŚCI U DZIECI

Zdaniem prof. w 99 proc. powody otyłości wśród dzieci to zła dieta i zły tryb życia, zarówno nadmiar kalorii, jak i brak możliwości ich wykorzystania, czyli wystarczającej ilości ruchu. Jak podkreśliła, bardzo ważne jest kształtowanie odpowiednich nawyków żywieniowych już od pierwszego roku życia, jak np. podawanie dziecku do picia wody, a nie tylko gęstych i słodkich soków. Słodycze nie powinny być w domu łatwo dostępne, dziecko nie powinno być też nimi nagradzane, żeby nie kojarzyło każdej pozytywnej sytuacji z jednoczesnym spożywaniem słodkiego pokarmu.
- To nie znaczy, że dziecku nie można dawać słodyczy, tylko nie trzeba z tego robić nawyku dnia codziennego - zaznaczyła prof. Małecka-Tendera. Tłumaczyła, że preferowane jest jedzenie domowe, a niewskazane to z fast foodów. Z diety należy wyłączyć tłustą i kaloryczną żywność i napoje, zastępując ją warzywami, które są dobrym "wypełniaczem".
- Co ciekawe, otyłe dzieci często nie cierpią warzyw. Myślę, że to efekt błędu z wczesnego dzieciństwa. Rodzice podają mu np. marchewkę, ono nią pluje. Rodzice stwierdzają: nie lubi marchewki, więc mu nie będziemy dawać - mówi prof. Małecka-Tendera.
Jak tłumaczy, dziecko musi się przyzwyczaić: - Czasem trzeba tę marchewkę podać 20 razy
i dawać przykład, jedząc ją samemu. Jeżeli dziecko widzi, że wszyscy jedzą jarzyny, chce być takie jak wszyscy i prędzej się daje przekonać.
Według profesor, strategię z takimi elementami powinny prowadzić rodziny, gdzie jest większe ryzyko otyłości - rodzice mają taką skłonność, dziecko rodzi się z dużą masa urodzeniową, a matka paliła w czasie ciąży papierosy.
Efekty pracy z otyłymi dziećmi są podobne w większości ośrodków - chudnie około 20-25 proc. pacjentów.
- Problem jednak nie tkwi w tym, by stracić wagę, bo dziecko rośnie
i do niej dorasta, ale by właściwą wagę utrzymać. Efekt jojo jest, niestety, powszechny również u dzieci - podsumowała prof. Małecka-Tendera.
dr Tamara Uryniuk" link do artykułu